Cześć!

Przyszedł czas na kolejny wpis z fotograficznego cyklu, który rozpoczęłam w sierpniu. W części pierwszej przeczytać mogłaś o podstawach – czyli sprzęcie oraz o tym, jak w ogóle za fotografowanie rękodzieła się zabrać. Dzisiaj chciałabym opowiedzieć Ci o tak ważnych aspektach w fotografii, jakimi są: oświetlenie, tło oraz kompozycja kadru.  Zapraszam!

Dobre oświetlenie to podstawa

Słowo “fotografia” w wolnym tłumaczeniu, to rysowanie światłem. Nie jest więc tajemnicą, że to właśnie światło jest kluczowym elementem podczas robienia zdjęć. Miesiąc temu wspomniałam Ci, że jestem wielką fanką naturalnego światła, czyli dziennego, które do domu wpada przez okna. Od początku mojej przygody z fotografią pogląd ten pozostaje we mnie niezmieniony – uważam, że naturalne światło to najlepszy kompan każdego fotografa. No chyba, że ktoś specjalizuje się w fotografii studyjnej, ale mój artykuł skierowany jest do amatorów i fotografów “domowych”. Przez kilka lat moich fotograficznych zmagań, przetestowałam wiele sposobów oświetlania obiektów. Po wielu próbach, wciąż jestem w punkcie wyjścia, ale mam podstawę do tego, aby wskazać Ci różnice między nimi. Nie będę dzieliła źródeł światła sztucznego na stałe i błyskowe (czyli wyzwalane w momencie, po prostu ogólnie nakreślę problematykę). Spójrz na tabelkę poniżej:

PORÓWNANIE ŚWIATŁA NATURALNEGO I SZTUCZNEGO

ŚWIATŁO NATURALNE ŚWIATŁO SZTUCZNE
Jest to światło, które najbardziej lubią nasze oczy, oddaje obiekty w takich kolorach, jakimi są, przy okazji tworząc piękny, naturalny światłocień, głębię obiektów (czyli, jeśli masz warstwową pracę, po prostu będzie to widać). Światło naturalne można okiełznać za pomocą dyfuzora (rozpraszacza) oraz białej blendy do odbijania światła, by łagodnie zniwelować cienie. Fotografowanie w świetle dziennym nie wymaga dużych nakładów finansowych w sprzęt okołofotograficzny. Ja na początku zamiast dyfuzora używałam białego prześcieradła, a zamiast blendy do odbijania, tektury owiniętej folią aluminiową.  Blendy nie są dużym wydatkiem, ale jeśli nie jesteś pewna, czy taki rodzaj światła będzie Ci odpowiadał, to możesz je wykonać domowym sposobem i zrobić kilka prób. Sztuczne światło uzyskać można przy pomocy lamp studyjnych. Mogą być one źródłem światła stałego, czyli świecą cały czas lub są wyzwalane spustem migawki aparatu (błyskają w momencie robienia zdjęcia). Do modelowania światła sztucznego również mogą służyć blendy i dyfuzory – bardzo popularne są te w formie parasoli, a także namioty bezcieniowe. Zaletą światła sztucznego jest fakt, że zawsze będzie miało taką samą barwę i siłę. Jednak pod warunkiem, że zawsze zapewnimy sobie te same warunki fotografowania. Przy świetle sztucznym najlepiej jest wyeliminować wszystkie inne źródła światła – nie włączać lamp domowych, zaciemnić pokój, tak, aby warunki fotografowania były powtarzalne.

WADY I ZALETY

Wadą światła naturalnego jest to, że jest bardzo zmienne. Raz jest pochmurno, innym razem słońce świeci bardzo ostro. Latem jest wysoko na niebie, a zimą szybko zachodzi, co utrudnia fotografowanie w godzinach popołudniowych. Przez tę zmienność, barwa światła, które pada na nasz obiekt również się zmienia. Włącza się konieczność grzebania w ustawieniach balansu bieli (WB), aby uzyskać jak najbardziej optymalny kolor zdjęcia (lub zbliżony do rzeczywistego) – nie za chłodny (niebieskawy) i nie za ciepły (pomarańczowy). Oczywiście, balans bieli można podreperować w programie graficznym, ale nie każdy z nas z nich korzysta. Niestety, sztuczne oświetlenie jest o wiele trudniejsze do okiełznania, kosztowne. A efekt jest taki, że faktura naszych prac, warstwy, elementy, mogą się zwyczajnie spłaszczyć. Jeśli nie masz możliwości fotografowania w dzień, w świetle naturalnym, albo nie masz dużo miejsca w domu, możesz spróbować z namiotem bezcieniowym, który rozkłada się w kilka chwil i potrzebuje niewielkich lampek. Ale pamiętaj, że jego rozmiar może ograniczać Cię w momencie, kiedy będziesz chciała sfotografować większy obiekt – np. exploding boxa lub chustecznik, albo umieścić w nim jakiś element tła lub stylizacji. Ścianki namiotu bezcieniowego działają na zasadzie blendy/dyfuzora – rozpraszają światło padające z lamp, by nie było zbyt ostre.
! Fotografowanie w świetle naturalnym zmusza nas do zlokalizowania fotostudia jak najbliżej okien, aby otrzymać jak najwięcej światła. ! Swoje fotostudio możesz umieścić w zasadzie wszędzie, gdzie tylko będzie Ci pasowało.

Podkreślam – znów 🙂 – że nie jestem profesjonalistą, a porównanie wynika z mojego osobistego doświadczenia w fotografowaniu. 

Pokrótce opisałam Ci różnice pomiędzy światłem naturalnym, a sztucznym – jak widzisz, każde ma swoje wady i zalety. To Ty masz się czuć dobrze w tym, co robisz. Jeśli pewniej będziesz czuła się w świetle sztucznym, a efekty będą spełniały Twoje oczekiwania – idź tą drogą. Jestem absolwentką Akademii Fotografii Dziecięcej i na jednym z kursów, uczyłam się, jak wykorzystać światło lampy błyskowej, aby obraz się nie spłaszczał, a rysy i kształt twarzy zostały zachowane. Nawet kupiłam sobie zewnętrzną lampę błyskową – i nadal wolę fotografować bez niej, choć jest nieceniona podczas rodzinnych spotkań. Pozostaję przy świetle naturalnym, bo to właśnie okiełznanie go jest największym wyzwaniem 🙂 Zależy mi także na tym, aby moje prace były oddane w jak najbardziej realistyczny sposób. Tak, jak ja je widzę na żywo.

Pokażę Ci jeszcze porównanie zdjęć z użyciem blendy i dyfuzora (u góry) oraz bez nich (na dole). Robię to żebyś wiedziała, o co chodzi z cieniami (na tych samych ustawieniach aparatu):

fotografowanie

rękodzieła

 

Kiedy wybierzesz oświetlenie – pomyśl o stylizacji

Jak już wspominałam w pierwszej części cyklu, moje studio foto to naprawdę kilka elementów. Jest niesamowicie amatorskie, ale tym bardziej jestem z niego dumna. Blat zbity ze starych desek, położony jest na dwóch sosnowych koziołkach. Tło z tyłu to kawałek blatu z okleiną meblową z PCV, oparty o starą skrzynkę po jabłkach (pracuję nad tym 😉 ). Uwielbiam ciepłe, ziemiste barwy, dlatego naturalnym wyborem u mnie były elementy drewniane lub je imitujące. Właśnie w takich warunkach czuję się najlepiej, a jednocześnie takie tło nie przeszkadza moim pracom… No i świetnie wygląda w świetle naturalnym. Wszystko gra!

Moim zdaniem, naprawdę warto wydzielić sobie kawałek mieszkania na miejsce do fotografowania. Wiele osób nie zdaje sobie sprawy, jak ważne jest to, gdzie znajduje się fotografowany obiekt. Jeśli fotografujesz na blacie w kuchni – mogłaś przywyknąć do widoku zachlapanej sosem pomidorowym ściany, ale odbiorca od razu to wyłapie. Pamiętaj, że rękodzieło jest produktem premium i warto zadbać o to, aby pokazany był w jak najbardziej profesjonalny sposób. Tak, by było widać, że Twoje produkty również u Ciebie, zasługują na specjalne traktowanie, a nie są robione “na odczepnego”. Od razu chcę zaznaczyć, że ja patrzę na te kwestie z punktu widzenia osoby, która na rękodziele zarabia, nie traktuję tego wyłącznie hobbystycznie. Oczywiste dla mnie jest, że restauracja z “apetycznym” menu prawdopodobnie będzie miała większe zainteresowanie.

Dla przykładu, pokażę Ci małe porównanie kilku zdjęć z mojego kulinarnego bloga (czyli “kiedyś i później”), i sama ocenisz, z którego przepisu chętniej byś skorzystała 🙂

fotografowanie

fotografia

Wracając do tematu, chciałam nakreślić Ci, jak ważne jest tło, na jakim fotografujesz swoje prace. W przypadku rękodzieła, dobrze jeśli jest ono jak najbardziej gładkie i stonowane, by nie rozpraszało, nie odciągało uwagi. Nasze prace często są kolorowe, bogato zdobione, skomplikowane, i to one są najważniejsze na zdjęciu. Tłem dla Twoich prac może być niemal wszystko – stół kuchenny, tapeta, materiał (wiele osób fotografuje na kocach), papier scrapowy, blat. W marketach budowlanych, często za kilka złotych, można kupić ścinki z blatów kuchennych. Możesz od razu kupić dwa – na spód i tył fotostudia. Możesz też używać tła winylowego (wiele lat używałam po prostu okleiny meblowej z rolki, kupionej też w markecie budowlanym). Niekoniecznie wydawaj pieniądze na profesjonalne tła fotograficzne – lepiej w ramach tego dołóż sobie do lepszego statywu 🙂

Przemyśl dobrze swój wybór, ponieważ warto, aby było to zawsze to samo tło. Chodzi o to, aby odbiorca, patrząc na zdjęcie pracy, od razu kojarzył, że należy ono do Ciebie. Chcesz przykład? Spójrz na moją tablicę na Instagramie:

foto insta

“Szkoda kasy…” – i masz rację!

Dotychczas w moich wpisach chciałam pokazać, że żeby robić ładne zdjęcia prac, nie trzeba na to wydawać fortuny. Zakup lustrzanki to jedyny duży wydatek, jak Ci będę rekomendować, jeśli oczywiście zależy Ci na tym. Pamiętaj też, aby nie kupować zestawu – tak zwanego KITu. Zazwyczaj obiektywy w zestawie to pozycje z niższej półki producenta i wiele z nich nie „wyciśniesz”. Lepiej zainwestować osobno w sam aparat (tzw. body) i osobno dokupić obiektyw – może być z zoomem, ale do fotografii obiektów stałych, zawsze w podobnych warunkach (czyli jak już stworzysz sobie to swoje mini studio), rekomenduję obiektyw bez zoom-a. Przede wszystkim dlatego, że obiektyw bez zoom-a (stałoogniskowy) o wiele lepiej radzi sobie z ostrością obiektów, a dodatkowo potrzebuje mniej światła, aby dobrze ostrzyć i fotografować, co potem przekłada się na mniej kombinowania przy ustawianiu aparatu do warunków oświetleniowych i mniejszą konieczność obróbki.

Reszta to kwestia wykombinowania kilku fajnych rozwiązań – a jak Ci się spodoba, to możesz pomyśleć o bardziej profesjonalnym sprzęcie. Nie musisz na starcie inwestować, żeby się przekonać, że to nie dla Ciebie. Myślę, że temat wydatków jest wyczerpany, choć w trzeciej części wrócę do tego, kiedy będę omawiała obróbkę zdjęć 😉

Kompozycja – czyli wisienka na fotograficznym torcie technicznym

Kompozycja kadru i trójpodział to pierwszy omawiany temat na niemal wszystkich kursach fotograficznych dla początkujących oraz w książkach. Nie ma w tym nic dziwnego, bo jest to niezwykle ważna kwestia. Podstawową podstawą 🙂 jest trzymanie się tak zwanych „mocnych punktów”. Jak widzisz na obrazie poniżej, obszar dzieli się 4 liniami na 9 prostokątów. Na przecięciach linii powstają nasze mocne punkty.

Są to miejsca, na które od razu kieruje się nasz wzrok. Co więcej – zasada mocnych punktów nie odnosi się wyłącznie do fotografii, ale warto stosować ją również tworząc rękodzieło. Nie wierzysz mi? To przypomnij sobie sytuację, w której przez 10 minut nie możesz dopasować kwiatka na kartce. Nagle kładziesz go w zupełnie inne miejsce i to jest to 🙂 . Prawdopodobnie właśnie w tym momencie weszłaś w mocny punkt albo umieściłaś kwiatka na linii. Nasze oczy to lubią, więc tę zasadę warto stosować już na etapie kompozycji pracy.

Zwracam uwagę, że korzystanie z “mocnych punktów” również musi być rozważne. Skup się na tym, aby zdjęcie koncentrowało się na dwóch, maksymalnie trzech mocnych punktach. Tak samo jest z pracami scrapowymi – jak za dużo “naciapiesz”, to kartka będzie sprawiała wrażenie zabałaganionej, nieestetycznej, nieładnej.

Ale, ale… pamiętaj, że w rękodziele najważniejsza jest kompozycja pracy, a nie kompozycja zdjęcia. Dlatego w pierwszej kolejności myśl o tym, co masz do zrobienia, a dopiero potem, jak to sfotografujesz, bo w naszym przypadku to rzecz drugorzędna. Najważniejszy odbiorca to nie ten sprzed ekranu, ale ten, który Twoje dzieło otrzymuje. Zresztą, każdy fotograf zna zasadę trójpodziału, ale wielu jej nie stosuje – i wcale nie tworzą wielkiej awangardy 🙂

Spójrz – w przypadku tego zdjęcia kluczowy element umieściłam na całej mocnej linii. Trudno przy exploding boxie sztywno trzymać się zasad “trójpodziału”. W przypadku każdego z jego elementów, każdej strony – zwariowałabyś, gdybyś miała za każdym razem o to dbać.

ręko

Nie szalej 🙂

Oczywiście, nie dajmy się zwariować! Jeśli lubisz zupełnie inne kompozycje, a robiąc zdjęcie widzisz, że Twoje kluczowe elementy nie pokrywają się z liniami czy punktami – absolutnie się tym nie przejmuj. To są tylko wskazówki, które mają pomóc Ci spotęgować siłę odbioru pracy i zdjęcia. Ale może się okazać, że kompletny kompozycyjny rozstrzał to jest to 🙂

Bardzo długo nie mogłam sobie poradzić z tym, kiedy szkoliłam się w fotografii dziecięcej – z jednej strony bardzo cisnęli nas na mocne punkty i linie. Potem zaczęli uczyć nas, jak chwytać emocje fotografowanych osób. Moje fotografowane osoby zawsze rozmijały się z punktami i liniami, co mnie doprowadzało do szewskiej pasji. Długo nie mogłam poradzić sobie z tym dysonansem, aż w końcu doszłam do wniosku, że najważniejsze są emocje i szczerość, a nie to, że moje dziecko nie ma źrenicy w mocnym punkcie 🙂

Analogicznie, w przypadku naszych prac, najważniejszy będzie kwiatek w kompozycji z tekturką – niż to, czy jest bardziej po lewej czy po prawej stronie.

Powyższą konkluzją kończę drugą część wpisu z cyklu fotografowanie rękodzieła. Jeśli dobrnęłaś do końca – dziękuję! Mam nadzieję, że mój artykuł okaże się dla Ciebie pomocny. Jeżeli jednak masz pytania lub wątpliwości, albo za krótko omówiłam którąś z kwestii – koniecznie daj znać w komentarzach, może uda nam się znaleźć wspólne rozwiązanie problemu. Już teraz zapraszam Cię na ostatni – trzeci wpis z cyklu, który ukaże się z końcem października. Skupię się w nim na postprodukcji – czyli obróbce graficznej, programach i publikowaniu zdjęć w Internecie. Nie zabraknie kilku słów o ustawieniach aparatu 🙂

Pozdrawiam,

Domi 🙂

 

3 komentarze

  1. świetne rady! moje zdjecia od razu wygladają duzo lepiej dziękuje! :))

  2. Doskonałe wskazówki,sam się dzięki nim czegoś nauczyłem!

  3. Hmm ciekawa perspektywa pokazana na tych zdjęciach może być bardzo przydatna.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.