Cześć! Dzisiaj nadeszła moja kolej, aby pokazać Ci miejsce, w którym powstają moje małe dzieła 😊. Ponieważ jesteśmy świeżo po przeprowadzce, to moja pracownia wciąż jeszcze pachnie świeżością (a raczej farbą 😛) i nie jest całkowicie wykończona. Jest to najmniejszy pokój w całym domu i docelowo ma pełnić dwie funkcje: mojego twórczego kącika oraz “domowego biura”. Na część biurową składać się będzie regał z wszelaką domową “papierologią” oraz biurko z komputerem i drukarką (na razie jednak jest to jeden wielki klops, bo wciąż czekamy na transport z Ikei 😛). Dzisiaj jednak przyjrzymy się bliżej tej “ciekawszej połowie” 😉.
Biurko
Co tu dużo mówić – dwa metry czystego szczęścia 😄. Z tą czystością oczywiście nieco przesadzam, bo zwykle panuje tu coś, co nazywam “kontrolowanym chaosem”.
Urządzając pracownię zdecydowałam, że chcę mieć jak najwięcej szuflad. Są one według mnie dużo bardziej funkcjonalne niż półki czy szafki (w których trudno mi utrzymać porządek). Dodatkowo nie lubię zbytnio eksponować swoich zasobów. Z tego właśnie powodu zdecydowałam się na blat wsparty na komodach. Na chwilę obecną 1/4 blatu zajmuje komputer, kolejna ćwiartka to miejsce dla gilotyny, a część centralna to moja przestrzeń robocza.
Parapet
Z racji tego, że znajduje się on jakieś 9-10 cm nad blatem, pełni funkcję dodatkowej półki 😊. Trzymam na nim rzeczy, które muszę w trakcie pracy mieć zawsze na wyciągnięcie ręki. Są to m.in. tablica do bigowania, mała gilotyna, czy miniaturowa maszynka do wykrojników.
Mam tu także jedną z mini-komódek, a w niej drobiazgi, których używam praktycznie w każdej pracy.
Kallax
Pełni głównie funkcję magazynu przydasiów “większogabarytowych”. Trzymam w nim dużą maszynkę do wykrojników, papiery scrapowe 30×30, kolorowe papiery w formacie A4 oraz nieco większe od nich bloki z Lidla, pudła ze ścinkami, karton bożonarodzeniowy, a także kolejne mini-komódki z drobiazgami.
Na samym dole mam schowany zapas nici w większych szpulkach (to ten mało reprezentacyjny karton) oraz… mikser 😄.
Zapewne ciekawi Cię, po co mi taki sprzęt w pracowni… Jego historia jest dość długa i zapewne nie dla wszystkich ciekawa, więc od razu przejdę do puenty. Otóż po niewielkim tuningu służy mi jako elektryczna nawijarka do szpulek 😊.
Szuflady
Oglądając zdjęcia zauważyłaś zapewne, że praktycznie wszystkie widoczne przydasie mam zgromadzone po lewej stronie. Nie, nie jestem leworęczna – to po prostu kwestia przyzwyczajenia i mojej wygody. Dlatego też, szuflady w lewej komodzie zostały zagospodarowane rzeczami, których używam najczęściej. W pierwszej znajdują się zapasy białego i kremowego papieru wizytówkowego (w tekturowym pudełku z odzysku), oraz ścinki z nich.
Druga to miejsce na małe i średnie (A6 oraz 8”x8”) papiery scrapowe, paski z Galerii Papieru oraz foldery do embossingu.
W trzeciej szufladzie mieszka moja kolekcja wykrojników. Staram się trzymać je w albumach, ale te trzy które posiadam są już pełne. Jest to ten czas, kiedy trzeba pomyśleć o zrobieniu kolejnego. Ponieważ nowe nabytki zmuszona byłam wrzucić do pudełka lub luzem do szuflady.
W górnej szufladzie prawej komody ulokowałam dziurkacze oraz stemple, a piętro niżej mam cienkopisy, kredki, brushpeny i kryzysowy zapas baz kartkowych z kopertami.
Pozostałe szuflady są jeszcze puste, ale ponieważ pracownia wciąż nie jest ukończona, to z pewnością w niedługim czasie i one zostaną zagospodarowane 😊.
Mini-komódki
To zdecydowanie jeden z moich ulubionych elementów wyposażenia pracowni. W sumie kupiłam 4 sztuki (po 3 szufladki każda). Po jakimś czasie odkryłam, że właściwie są to meble modułowe i można je dowolnie ze sobą łączyć. Na tę chwilę mam więc 3 słupki po 4 szuflady i idealnie pasują one swoją wysokością do Kallaxa 😄. W słupku na parapecie trzymam takie drobiazgi, których używam najczęściej. Są to: papiery scrapowe 15×15, półperełki i półkryształki (posegregowane rodzajami/rozmiarami w tzw. karuzelkach), kosteczki 3D, spinacze do papieru i zapas naklejek z moim logo oraz ratunkowy zestaw nici do szycia i cerowania. Nawet sobie nie wyobrażasz, jak często moja pracownia jest DORem – Domowym Oddziałem Ratunkowym i Oddziałem Chirurgii Pluszaków w jednym 😉.
W dwóch słupkach na regale zgromadziłam drobne przydasie, których mam na tyle niewiele, że mieszczą się w pojedynczych szufladkach. Są to między innymi: tusze do stempli i taśmy washi, zapasy kleju i kosteczek dystansowych, tekturki, kwiaty papierowe, stickersy, nity oraz wstążki.
Niciarka
Na zakończenie – deserek – czyli mój sposób na organizację przydasiów do haftu 😊. Właściwie wszystkie moje rzeczy do tego potrzebne zgromadziłam w tej oto, przecudnej urody, skrzyneczce (po cichu marzę, że kiedyś znajdzie się ktoś, kto zmediuje mi ją na czerwono… ale taka też jest fajna 😄):
W trzech mniejszych przegródkach mam niewielkie porcje nici przewinięte na małe szpuleczki i spięte po 10 sztuk na metalowych zapinkach do kluczy. Jak dla mnie te “druciki” to genialne rozwiązanie – biorąc projekt “w trasę” mogę wszystkie potrzebne do niego kolory nawlec na taką zapinkę i nie tachać ze sobą całej skrzynki 😊.
W czwartej mniejszej przegródce trzymam zapas igieł, obcinacz do nici, porcję aluminiowej taśmy klejącej i kilka spinaczy biurowych w metalowym pudełeczku.
Największa przegroda to miejsce na nakłuwacz, podkładkę, zalaminowane wzory i kilka wydziurkowanych karteluszek przygotowanych do wyszycia.
Plany na przyszłość
Jak już wspominałam, moja pracownia wciąż nie jest ukończona. Z tego powodu, w mojej głowie wciąż kłębi się kilka planów na jej “dopieszczenie” i sprawienie, by była jak najbardziej funkcjonalna. Widzisz te dwa kartony na zdjęciu koło Kallaxa? W jednym jest tablica Skådis, która już wkrótce zawiśnie na ścianie między regałem a oknem. Przeniosę na nią część rzeczy, które aktualnie znajdują się na regale i parapecie (np. Big Bite’a, Corner Chomper, czy akcesoria z misiowego piórniczka 😉). W drugim kartonie znajduje się zaś kolejny – mniejszy – Kallax. Zamierzam go umieścić na obecnym. Mała dygresja – mam pytanie do bardziej doświadczonych. Kto zna mało inwazyjny (bez wiercenia) sposób na połączenie obydwu regałów tak, aby ten górny nie spadł mi kiedyś na łepetynę? Krzesło również jest do wymiany, bo genialna ja pomyliła wkręty i podczas montażu nieomal przewierciłam w nogach dziury na wylot… Wiem również, że na pewno muszę zmodyfikować system przechowywania dużych papierów scrapowych. Obecne pudło już teraz jest niemiłosiernie ciężkie, a zlot krakowski zbliża się wielkimi krokami 😉.
Ciekawostka na zakończenie
Gdy Kamila szukała odpowiedniej nazwy dla tego cyklu, moją propozycją było “Wychodzimy z szafy” 😊. To hasło kojarzyło mi się z wyjawianiem swoich sekretów (a przecież zdradzamy tutaj nasze tajne sposoby na przechowywanie przydasiów) i z wypasionymi craft-szafami amerykańskich scraperek. Dopiero podczas pisania tego tekstu zdałam sobie sprawę z faktu, że moja pracownia faktycznie mieści się w szafie… Dlaczego? Otóż poprzedni właściciele naszego domu mieli w tym pokoju garderobę 😄.
Ale zorganizowana przestrzeń! Z tego co kojarzę kallaxy można łączyć specjalnymi łącznikami (do kupienia w Ikea). Także jeśli jeszcze masz ten problem to może warto spróbować.
No właśnie z tego co się orientuję, na chwilę obecną jedyne łączniki do Kallaxów to te, którymi łączy się blat biurka z regałem… Do połączenia ze sobą dwóch regałów nie ma nic