Co prawda od Sylwestra minął już tydzień, ale byłam chora i zapracowana, więc nie było kiedy wrzucić wpisu z ustrzelonymi fotkami “sąsiedzkich” fajerwerków. Nie są one tak spektakularne jak fotki z Warszawy, ale osobiście tutejsze fajerwerki bardziej mnie urzekły. Zdjęcia są autorstwa mojego męża.
A w czasie kiedy to planowałam remanent miałam prawe 39st gorączki (zapalenie oskrzeli i solidna dawka antybiotyków bardzo mnie wymęczyły) i pracowałam tak:
Pusia dotrzymywała mi towarzystwa… Zdrowie jakby wróciło do normy, choć duszący kaszel pozostał…
Wszystkiego dobrego w nowym roku!