Cześć!
Dziś zapraszam na wycieczkę po moim scrapowym królestwie. Mam nadzieję, że moja pracownia w staroświeckim stylu będzie dla Ciebie inspiracją do organizacji kreatywnej przestrzeni.
Moja pracownia w staroświeckim stylu powstała kilka lat temu, w budynku gospodarczym w pobliżu mojego domu. Na początku było to niezbyt wielkie pomieszczenie ogrzewane “kozą”, w którym tworzyłam kartki i prowadziłam warsztaty. Niemal całe wnętrze zajmował ogromnych rozmiarów stół, przy którym zasiadaliśmy do zajęć. Od tamtej pory wygląd mojej pracowni wielokrotnie się zmieniał. Z czasem, dzięki pomocy mojego męża, udało się ją nieco powiększyć, przez co obecnie można w niej wyodrębnić dwie strefy: rekreacyjną, którą widać na zdjęciu powyżej, oraz roboczą, do której teraz Cię zapraszam.
Robocza część pracowni
To tutaj zgromadziłam niemal wszystkie scrapowe przydasie. Głównie mieszczą się one w pojemnym regale mojego projektu, który jest zawieszony na ścianie nad blatem. W dalszej części posta opowiem Ci nieco więcej o zawartości, a teraz pokażę miejsce, przy którym powstaje znakomita większość moich projektów.
Rolę biurka, przy którym powstają moje projekty, pełni wiekowy kuchenny stół. Towarzyszy mi on od samego początku przygody ze scrapbookingiem. Jego niewątpliwą zaletą jest to, że jest… stary. Nie żal mi więc psikać, pryskać i chlapać bezpośrednio na nim, powiem nawet więcej – nagrzewnicy też używam nie podkładając żadnej maty!
Nad stołem powiesiłam starą szkolną gablotę, którą wyłożyłam styropianem obciągniętym aksamitem. Jest to moja podręczna tablica na karteczki z ważnymi informacjami. Przypinam tu czasem wykrojniki, a także umieszczam zdjęcia moich bliskich.
Jak zapewne zauważyłaś, w stole znajduje się słusznych rozmiarów szuflada. A co się w niej kryje? Głównie tusze i akwarele. Znajdzie się też trochę stempli – jakieś alfabety, cyferki i napisy do kartek okolicznościowych.
Tuż obok stołu mam niewielkich rozmiarów regał, wykonany przez mojego męża. Został zaprojektowany przeze mnie, głównie do przechowywania papierów. Papiery scrapowe przechowuję pionowo, posegregowane firmami i kolekcjami. Niżej mam miejsce na kartony wizytówkowe oraz bloki papierów kolorowych. W szufladach miały znajdować się ścinki, ale… okazało się, że potrzebuję na nie więcej miejsca. Wrzucam je więc do dużych plastikowych pojemników, stojących pod blatem. Z kolei w szufladkach gromadzę kawałki tektury i beermaty, których używam do tworzenia warstw.
Na szczycie regału znajdują się puszki i kubeczki z podręcznymi narzędziami oraz ołówki, kredki i pisaki.
Nad regałem mam zawieszoną półkę, która służy mi niemal wyłącznie jako ekspozytor na kolekcję gumowych stempli – rzadko ich wprawdzie używam, ale bardzo lubię.
Jeśli uważnie przyjrzysz się zdjęciom, na pewno zauważysz na półkach niewielkie zabawki. Lubię takie pierdołki umieszczać wokół siebie – czasem mnie inspirują, a czasem tylko poprawiają nastrój.
Jak to jest z tym plastikiem??
W mojej pracowni stawiam na naturalne materiały – drewno, szkło, metal. Nie przekreślam całkowicie plastikowych pojemników, ale zdecydowanie rezygnuję z ich zakupu. Te, które już mam w pracowni, zakupiłam na samym początku scrapowej przygody, teraz na pewno zastąpiłabym je czymś innym. Mogę Ci powiedzieć, że w mojej pracowni fantastycznie sprawdzają się różnego rodzaju słoje, w których trzymam kwiaty, odciski z foremek czy kawałki farbowanej gazy.
Zostawmy jednak na boku rozważania o plastiku, którego nie cierpię, ale absolutnie nie chcę demonizować. Grunt, to używać go “z głową”. Wracajmy do podróży po pracowni. Teraz zdradzę Ci, co skrywają zakamarki regału wiszącego nad blatem.
Na samej górze, pod sufitem, trzymam pudła z rzadziej używanymi materiałami. Znajdują się tam styropianowe kule i jajka, sprężyny do bindowania, ścinki filcu i… cała sterta zaczętych i nieskończonych projektów. Jestem pewna, że również masz takie zakamarki z poutykanymi niedokończonymi projektami. No, nie uwierzę, że wywalasz nieudane prace do kosza!
Z lewej strony regału, jak widzisz, znajduje się przestrzeń do przechowywania papierów. Trzymam tu głównie marki zagraniczne. W szufladach ukrywam wszelkiego rodzaju media: najwyżej znajdują się pasty strukturalne, gesso i gel media, w środkowej – pudry do embossigu i farby, a najniższej – pigmenty, płynne tusze i Inka Gold. Pozostałe media – mgiełki, farby metaliczne, tusze alkoholowe – trzymam w pojemnikach na blacie pod regałem.
Centralną część regału zajmuje biblioteczka z książkami o rękodziele i… ogrodnictwie.
Poniżej szufladki, w których znajduje się kolekcja moich silikonowych stempli, posegregowanych tematycznie. Nie wiem, jak Ty, ale ja sobie ten sposób przechowywania bardzo chwalę! Nie tracę czasu ani energii na czyszczenie stempli – po użyciu wrzucam je do szuflady i gotowe!
W drewnianych skrzyniach trzymałam kiedyś wykrojniki, ale od kiedy zdecydowanie uszczupliłam ich ilość, znalazłam na ich przechowywanie zupełnie inny sposób, o którym za chwilę Ci opowiem.
Problem nigdy niedokończonych projektów
Po lewej stronie regału, w szufladach, znajdują się kolejne sterty niedokończonych projektów. Nie chcesz wierzyć? Zajmuję się kartkowaniem i scrapowaniem od niemal dziesięciu lat, trochę mi się nazbierało. Czasem coś wyciągam i staram się przerobić na nowe, ale… zwykle się nie udaje, więc rzecz wraca tam, skąd przyszła.
Pod szufladami trzymam bindownicę i pudełeczka ze scrapkami – głównie są to listki i napisy do kartek.
Z kolei pod regałem ustawiłam pojemniki z guzikami, elementami metalowymi, większe bazy Woodouts. W okrągłych i kwadratowych pudełkach są koraliki, pręciki, papierowe serwetki, a w koszyku – sznurki.
To miejsce, w którym trzymam też
segregatory z wykrojnikami
– skleiłam je samodzielnie z tektury introligatorskiej oklejonej matą magnetyczną. Powiem Ci, że nie zajmują zbyt wiele miejsca, a mieszą niemal 85% wykrojników, które posiadam.
Obok regału, bezpośrednio na blacie, mam ustawioną pionową półkę z szufladkami – tu trzymam tekturki. A zaraz obok mam regalik na wstążki. Krążki do tasiemek kleję sobie sama, wykorzystując rolki po taśmach Washi.
Na blacie pod regałem znajduje się sporo przestrzeni roboczej. Najczęściej jest ona zajęta rozpoczętymi projektami albo powyciąganymi z pojemników przydasiami. Dziś jednak specjalnie posprzątałam, wiedząc, że będę Cię gościć.
Częstym gościem w tym miejscu jest gilotyna, a także szklana deska kuchenna, która służy mi do mokrych mediowych eksperymentów.
Pod blatem ustawiłam szafki, kufry i walizy, w których mam… sama nie wiem co. Nie zaglądam tam, bo boję się, że odkryję… tak dobrze się domyślasz – kolejne stosy niedokończonych projektów! Lepiej na razie nie wiedzieć o ich istnieniu. Na pewno można tam znaleźć niejedną rzecz wartą zalterowania, tylko czy kiedyś przyjdzie na to odpowiedni moment?
W koszykach na skrzyni znajdują się dziurkacze, pistolet na klej oraz sizal i tiul.
Ok, zostawmy ten obszar mojej pracowni. Jeśli miałabym opisywać wszystkie zakamarki, post byłby zupełnie niestrawny, nie mówiąc o tym, że zanudziłabyś się do reszty. Chodźmy do części wejściowej, czyli
Rekreacyjna część pracowni
Ta przestrzeń służy głównie do prezentacji moich prac, picia kawy, przyjmowania gości zainteresowanych moja twórczością, snucia rozważań o świecie i życiu. Na przeciw wejścia ustawiłam sporych rozmiarów kredens, w którym ukrywam przydasie do szycia, przedmioty do zdobienia, a nawet… mąkę i sól, do robienia masy solnej. W związku z tym, że pracuję jako instruktor rękodzieła, posiadam spore zaplecze akcesoriów do różnych technik.
Kredens ma przeszkloną nadstawkę, która świetnie sprawdza się w charakterze wystawki. Ustawiam tu głównie albumy ze zdjęciami, scrapy i dekoracje na bazach Woodouts.
Pod oknem znajduje się kącik kawowy – moje ulubione miejsce w pracowni. Czasem przenoszę się tu z twórczością, bo jak zapewne zauważyłaś, w części roboczej jestem skazana na sztuczne światło.
Tuż obok znajduje się zielona komoda, nad którą wisi półka z szufladami. To miejsce także służy do prezentacji moich gotowych prac.
Moja pracownia w staroświeckim stylu pełni też funkcję sklepiku z rękodziełem, więc przestrzeń do prezentacji jest tu niezwykle istotna.
W tym też celu zamówiłam sobie taki ekspozytor na kartki, który jest niezwykle praktyczny.
Niedaleko drzwi wejściowych mam też swoją “ściankę chwały” z podziekowaniami za udział w lokalnych wydarzeniach. Pomiędzy dyplomami z pewnością dostrzeżecie drewniane zabawki i dekoracyjne zawieszki.
Na koniec jeszcze poglądowe zdjęcie drzwi wejściowych. Jak możesz zauważyć, są one częstym tłem w fotografiach moich prac – otwieram drzwi, przystawiam stołek z koronkową serwetką i… studio fotograficzne jest gotowe do pracy!
Cudowne miejsce z charakterem! Ślicznie, wygodnie i szalenie inspirująco jest u Ciebie, a już ten mały regalik na papiery to jest coś obłędnego! Bardzo się cieszę, że mogłam do Ciebie zajrzeć!
Jest klimat! Piękne miejsce. Podziwiam.