Od dobrych kilku lat dostępna jest w sklepach craftowych seria notesów/zeszytów o nazwie Smash, produkowanych przez K&Company. Ich charakterystyczną cechą jest to, że karty wewnątrz nie są białe albo w kratkę czy kropki, ale każda jest inna, kolorowa, ozdobiona wzorami czy napisami.

Jest to więc zeszyt już od początku ozdobny, przeważnie utrzymany w konkretnym stylu albo temacie (np. podróżniczy, ślubny, nowoczesny, dziecięcy, doodlowany itd.). Notesy Smash dostępne są w różnych rozmiarach (podstawowy jest zbliżony do A4), a do każdego dołączony jest specjalny pisak połączony z klejem w sztyfcie. Dzięki tym elementom dziennik jest od razu gotowy do wypełniania, nie trzeba nic więcej – mamy bazę oraz pisak i klej, możemy twórczo działać. Bardzo podobne zeszyty, z trochę cieńszymi kartami, dostępne są też pod marką La De Dah. Mają one zapięcie segregatorowe, na otwierane ringi, co umożliwia dokładanie własnych kart (Smashe spięte są na stałe sprężyną).

Różne wielkości zeszytów Smash.
Smash w wersji “BIG”, największej dostępnej.

 

Zeszyty La De Dah.

Jest oczywiście pełna dowolność co do tego, jak swojego Smasha wykorzystasz. Może on być zwykłym notesem na codzienne zapiski, ale zasadniczo idea Smasha jest podobna jak w całym scrapbookingu – chodzi o zatrzymywanie wspomnień, o tworzenie pamiętnika z codzienności. Wiele form w scrapbookingu służy dokładnie do tego samego – albumy, layouty, Project Life – a Smash ma się od nich odróżniać większą wolnością i swobodą działania. Nie ma tu żadnych reguł, wszystko jest dozwolone, nic nie musi być uporządkowane, przemyślane czy nawet ładne, bo prawdziwe życie też rzadko takie bywa. Na kolorowych kartach dziennika można w dowolnym porządku umieszczać notatki, rysunki, zdjęcia, wklejać ulotki, metki z ubrań, bilety, pamiątkowe kartki, ścinki z papierów czy materiałów, papierowe serwetki z kawiarni, dosłownie wszystko, co przyjdzie nam do głowy. Nie są istotne ani z góry narzucone żadne rozmiary, zasady, tematy czy klimat. A zróżnicowane tematycznie i stylistycznie gotowych Smashów dają możliwość wyboru takiego notesu, który najbardziej będzie pasował do naszych aktualnych potrzeb i nastroju.

Przykładowe karty z wnętrza notesu.

Oprócz pisaka i kleju, wchodzących w skład podstawowego zestawu, dostępne są różne ciekawe firmowe dodatki. Ozdobne karteczki i taśmy samoprzylepne, spinacze w śmiesznych kształtach, karty z napisami i listami do wypełnienia, kolorowe cienkopisy, foliowe kieszonki na skarby, które można przykleić do stron notesu – to wszystko ma ubarwić nasz pamiętnik i uprzyjemnić pracę nad nim. Wypełnianie dziennika ma być przyjemnością, rodzajem twórczej zabawy dostępnym dosłownie dla każdego, niewymagającym żadnych talentów czy umiejętności.

Dodatki kreatywne marki Smash.

A teraz najlepsza wiadomość – żeby tworzyć taki dziennik nie trzeba wcale kupować firmowego notesu. Bazę do kolorowego pamiętnika bez problemu możesz zrobić samodzielnie, co jest samo w sobie przyjemnością i daje jeszcze więcej wolności twórczej, bo nawet wielkość i kształt zeszytu da się wtedy dokładnie dopasować do własnych wymagań. Z czego powstanie taka baza? Wykorzystać możesz wszystko, od najzwyklejszych papierów i kartonów dostępnych w każdym sklepie papierniczym, przez papiery z recyklingu (tekturki z opakowań rajstop, yay!), papiery do scrapbookingu (ze względu na swoją grubość i dużą dostępność wzorów świetnie nadają się na karty), aż do mniejszych kart i karteczek ozdobnych (np. takich jak do Project Life).

Ja swoje bazy do scrapowych pamiętników tworzyłam głównie z papierów ozdobnych (w zasadzie z takich większych ścinków), dodawałam im okładki z beermaty (ale nada się też grubszy karton) i łączyłam za pomocą bindownicy. Najbardziej pasował mi wymiar 20×15 cm, ale karty wewnątrz były różnej wielkości. Czasem wstępnie ozdabiałam karty np. wycinając brzegi dziurkaczem ozdobnym albo stemplując jakieś wzory. Robienie tych notesów to jest taka frajda, że samo pisanie o tym mnie nakręca, żeby jakiś znowu zrobić 😉

Własnoręcznie zrobiona baza “smasha”.

 

Samodzielnie wykonane “smashe”: podróżniczy i vintage.

A co dopiero mówić o wypełnianiu! Cały świat scrapowych przydasi stoi przed nami otworem i zaprasza, żeby korzystać z naklejek, taśm washi, papierów, stempli, tekturek, pisaków, farbek, papierowych kształtów… Dostępny jest klej w pisaku, bardzo wygodny jeśli lubimy skrapować na wyjazdach. Jeśli chodzi o pisanie i rysunki szczególnie polecam cienkopisy Micron, w różnych grubościach (nawet do 0,1 mm).  Plus oczywiście wymienione wcześniej pamiątki (ulotki, bilety itp.) oraz skarby z recyklingu, których jest pełno w każdym domu.

No i znowu – własnoręcznie zrobione bazy można wykorzystać do czegokolwiek. Można na nich tworzyć art journal, czyli takie bardziej plastyczne prace. Można używać jako albumu do bieżących wydarzeń, z jakiegoś określonego czasu (ciążą?), do „codziennego scrapbookingu”, albo do tworzenia pamiętników z wyjazdów, imprez, ciekawych wydarzeń, np. przygotowań do Bożego Narodzenia (i jest smashowy grudniownik). Do notatek. Do rysunków. Do prowadzenia notesu inspiracji i wklejania ulubionych wzorów papierów. Jestem pewna, że można wymyślić jeszcze tysiąc i jedno przeznaczenie, które mi nawet do głowy nie przyjdzie. Na zdjęciach poniżej widać kilka kart z moich “codziennych” smashy, bardzo zróżnicowanych tematycznie i nie przywiązujących nadmiernej wagi do kompozycji czy stylistyki całości.

 

Nieustannie zachwyca mnie, jak wiele jest w scrapbookingu dostępnych różnych twórczych dróg, wśród których każdy może znaleźć własną wygodną ścieżkę. Ktoś wybierze gotową bazę i z przyjemnością wypełni przygotowane miejsca, ktoś inny stworzy własny notes ze ścinków, jeszcze inna osoba skupi się na dopracowanych kompozycyjnie dużych layoutach czy albumach. Możesz kupić gotowe elementy i złożyć z nich własną całość albo zacząć od sklejania stron z recyklingowych papierów, najważniejsze, żeby wszystko było robione z pasji i z radością 🙂

A Wy, jakie bazy do swoich albumów/pamiętników wybieracie? Wyszukujecie gotowe cuda? Tworzycie samodzielnie? Miło będzie zobaczyć w komentarzach linki do Waszych prac!

Jeden komentarz

  1. Do tej pory bazy albumów robiłam sama i sprawia mi to wielką frajdę. Myślę jednak, że jak zacznę w końcu robić notesy, do których zabieram się od dawna, to będę korzystać z gotowych baz 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.