Stawiam nieśmiałe kroki, zagłębiając się stopniowo w bezbrzeżną krainę decoupage. Powoli kompletuję media i narzędzia, ale mam wrażenie, że ciągle mi czegoś brakuje. Robiąc ostatnio zakupy w sklepie Świat Pasji dorzuciłam mimochodem do koszyka farby kredowe DecoArt. Użyłam ich i za głowę się złapałam, jak to możliwe, że do tej pory mogłam bez nich żyć. Zapraszam na recenzję i w porywającą podróż na coraz bardziej znane mi już wody decu.

Co warto wiedzieć o farbach kredowych?

Są to produkty na bazie wody zawierające spoiwo akrylowe oraz różne dodatki mineralne. Świetnie nadają się do malowania drewna, mają dobrą przyczepność, więc można od razu malować nimi różne powierzchnie. Zazwyczaj nie jest potrzebne gruntowanie ani szlifowanie papierem ściernym, co znacznie skraca czas pracy. Jednakże, gdy na odnawianej powierzchni znajduje się uszkodzona stara farba, warto taki przedmiot przeszlifować. Na pewno nie należy zapomnieć o umyciu lub odtłuszczeniu powierzchni.

Właściwości farb kredowych

Farby bardzo ładnie kryją, mają gęstą konsystencję, tworzą dosyć grubą warstwę, mają matowe i chropowate wykończenie. Używając ich, można uzyskać ciekawe efekty dekoratorskie, takie jak przetarcia, cieniowania, czy postarzania, świetnie sprawdzą się do nadawania projektom stylu prowansalskiego, vintage, rustykalnego i shabby chic. Choć występują w szerokiej gamie kolorystycznej, to dominują delikatne i pastelowe kolory, raczej ciężko znaleźć intensywne lub neonowe odcienie. Zaleca się nakładanie farby miękkim pędzlem syntetycznym, gąbkowym lub wałkiem, a po użyciu narzędzia wystarczy umyć w wodzie. Trzeba mieć na uwadze, że przy malowaniu pędzlem, na powierzchni mogą pozostać charakterystyczne ślady włosia. Po wyschnięciu są permanentne, ale dla zapewnienia ochrony i trwałości, należy projekt zabezpieczyć woskiem lub lakierem. Więcej na temat farb można przeczytać w artykule Oli Farby do decoupage.

Farby DecoArt

Do testowania zakupiłam trzy kolory: błękitną Serene, zieloną Vintage i kremową Lace. Opakowanie to wąska butelka o pojemności 59 ml, z małym otworem pod wieczkiem do precyzyjnego dozowania produktu. Dzięki małemu otworowi, kontakt z powietrzem jest minimalny, przez co farba nie będzie zasychać. Na wieczku naklejone są naklejki z kolorem farby, co ułatwia odszukanie potrzebnego koloru, gdy patrzy się na farby z góry.

Moja opinia

No dobrze, teoria to jedno, a jak malowało mi się tymi farbami? Wybornie! Łatwo się rozprowadzają i mieszają, mają kremową konsystencję, ładnie kryją, aczkolwiek uważam, że dwie warstwy dają lepszy efekt. Ścieranie papierem ściernym w celu postarzenia wymagało ode mnie włożenia nieco wysiłku, ale udało się. Posiadam już wiele różnych farb akrylowych i czy w ogóle potrzebne mi były akurat te farby? Odpowiedź brzmi: absolutnie TAK! Farby nie mazały się, nie robiły się prześwity i nie świeciły się, byłam bardzo zadowolona z efektu. Cóż, może moje stare farby akurat lepiej sprawdzają się do technik mixed media, a nie decu. A być może jako osobie początkującej brakowało mi umiejętności i praktyki? Koniec końców, cieszę się, że kupiłam i mam wrażenie, że wreszcie mogę ruszyć z kopyta. Czy kupię więcej kolorów? Znowu zdecydowane TAK!

Jakieś wady?

Może nieco wysoka, ale wciąż bardzo rozsądna cena za świetną jakość. Czy wobec tego osoby, które dopiero zaczynają przygodę z decu powinny od razu inwestować w profesjonalny produkt? Początki to przecież ćwiczenie warsztatu i nie wiadomo, czy w ogóle przerodzi się to w pasję. Myślę, że tak, zakup trzech ulubionych kolorów nie zrujnuje kieszeni, a zapewni olbrzymią przyjemność tworzenia.

Farby kredowe w akcji

Do czego przydały mi się farby DecoArt? Otóż do ozdobienia drewnianego pudełeczka w technice decoupage. Pokusiłam się nawet o tutorial ze zdjęciami. Jest to dosyć prosty projekt, ale w przeciwieństwie do moich innych decu projektów, które wylądowały w koszu, ten akurat nadaje się do pokazywania.

Zaczęłam, jak to mam w zwyczaju, od zagruntowania pudełka i przeszlifowania wieczka papierem ściernym, choć producent zapewnia, że można ten krok pominąć. Następnie taśmą malarską zamaskowałam kwadrat na wieczku, a resztę wieczka pomalowałam grafitową farbą akrylową. Gdy farba wyschła, pomazałam krawędzie wieczka gdzieniegdzie białą świeczką.

Malowanie farbami

Następnie wykorzystałam dwie farby kredowe w kolorach vintage i serene do pomalowania pudełka. Starałam się, żeby w  niektórych miejscach było widać oba kolory, a w niektórych zmieszany kolor. Nakładałam farby miękkim pędzlem syntetycznym od Decoratorium w rozmiarze 24 cm.

Gdy farba wyschła, przeszlifowałam krawędzie wieczka papierem ściernym, z łatwością odsłaniając grafitowy kolor tam, gdzie nałożyłam świeczkę. Zrobiłam też zadrapania w miejscach bez świeczki. Następnie usunęłam taśmę maskującą.

Dekoracja wieczka

Wybrałam papier ryżowy od Craft O’Clock mixed-media 20 do dekoracji wieczka. Wycięłam kwadrat i przykleiłam klejem z werniksem Pentart. Po wyschnięciu przemalowałam całe pudełko, również wewnątrz, lakierem matowym Pentart.

Gdy lakier na pudełku wysychał, w międzyczasie przygotowałam sobie wyciski z masy lekkiej. Wybrałam wzór sznurów, ale koraliki lub zawijaski też by tu ładnie wyglądały. W ten sposób chciałam zamaskować krawędzie wklejonego papieru ryżowego.

Wyciski można kleić, gdy są ciągle mokre i ewentualnie dopasować do krzywizny powierzchni. Ale ja poczekałam aż wyschną, po czym pomalowałam lakierem, a po wyschnięciu naniosłam farbę antyczną Pentart w kolorze Ołów. Nakładałam małym pędzelkiem rozwodnioną farbę i ścierałam z wierzchu mokrą serwetką, aż uzyskałam postarzony efekt. Gotowe sznury przykleiłam klejem Express Pentart, odpowiednio je docinając ostrym nożykiem.

 

Ozdabianie boków

Boki postanowiłam ozdobić wzorem z szablonu. Wybrałam szablon z falami i zanim zaczęłam nakładać farbę, zastosowałam na szablonie klej tymczasowy. O tym kleju pisałam kiedyś w jednym z poprzednich artykułówym. Dzięki klejowi szablon się nie przesuwał i mogłam spokojnie nakładać małym pędzelkiem gąbkowym farbę grafitową zmieszaną z kredową w kolorze Lace.

Szablon był nieco krótszy niż bok pudełka, więc po odklejeniu szablonu, gąbeczką podmalowałam krawędzie. Potem bardzo delikatnie przeleciałam wszystkie krawędzie gąbeczką z czarną farbą.

Postarzanie i lakierowanie

Rozcieńczoną farbą grafitową zrobiłam delikatne cieniowanie przy sznurach z obu stron, a następnie dodałam jasne i ciemne chlapania. W zasadzie projekt był skończony, na koniec pomalowałam pudełko jeszcze raz matowym lakierem, natomiast na papier ryżowy nałożyłam godziwą warstwę samopoziomującego, błyszczącego lakieru Pouring glaze Pentart.

Farby kredowe DecoArt zachwyciły mnie i bardzo przyjemnie mi się z nimi pracowało. Dobry produkt, to inwestycja, która się zwraca, ponieważ przekłada się na piękny projekt, który nie tylko cieszy oko, ale łatwiej też przyciągnie uwagę potencjalnego nabywcy.

Dziękuję za uwagę. Pozdrawiam,

Magda Kam

 

2 komentarze

  1. Coś wspaniałego Pudełeczko genialne, a i wpis bardzo ciekawy… Chciałabym kiedyś zająć się dekupażem i takie teksty ułatwiają mi stworzenie listy produktów niezbędnych Farby tej firmy mam metalowe, ale te kredowe nęcą i na pewno wypróbuję Pozdrawiam!

  2. Przecudne pudełeczko 🙂 Uwielbiam styl vintage. Super napisany poradnik. Gratuluję

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.